Jesteśmy, aby ratować, leczyć, dawać nadzieję...
  • Klawisze dostępności
    Przejdź do treści
    Alt
    1
    Mapa witryny
    Alt
    2
    Wersja tekstowa
    Alt
    3
    Wersja z wysokim kontrastem
    Alt
    4
    Wyszukiwarka
    Alt
    5
    * Na Macu zamiast klawisza Alt używaj Ctrl+Option(⌥)
  • Mapa witryny

Już w sobotę w Wiśle 26. Bieg po Nowe Życie

26. edycja Biegu po Nowe Życie odbędzie się już 10 maja w Wiśle. To największe w Polsce wydarzenie wspierające transplantologię. Na starcie nie zabraknie reprezentacji pacjentów oraz medyków ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. 

Już w sobotę w Wiśle 26. Bieg po Nowe Życie - Zdjęcie główne
2025-05-08

Inicjatywę wspierają znane postaci ze świata sportu, muzyki, filmu, teatru, kabaretu. W Wiśle będą z nami między innymi: Przemysław Saleta, Ewa Kasprzyk, Piotr Żyła, Katarzyna Pakosińska, Piotr Kupicha, Angelika Cichocka, Rafał Mroczek, Grzegorz Łomacz, Agnieszka Kobus-Zawojska, Zbigniew Bródka, Łukasz Konopka, Olga Łasak, Marta Kuligowska, Aleksandra Radwan, Kamil Szymczak czy Vanessa Rojewska.

 

W sztafetach pomaszeruje również młodzież szkół ponadpodstawowych z całego Województwa Śląskiego. Będzie z nami młodzież ze szkół z Wisły, Zabrza, Bielska-Białej, Katowic, Żywca, Chorzowa, Cieszyna, Jastrzębia-Zdroju, Tych, Gilowic, Rybnika, Ustronia, Gliwic, Szczyrku, Kóz, Tarnowskich Gór.

 

Oczywiście nie zabraknie na stracie autorytetów medycyny transplantacyjnej. Będą z nami między innymi: prof. Jarosław Czerwiński, prof., Roman Danielewicz, prof. Michał Grąt, prof. Mariusz Kuśmierczyk, Karolina Kędzierska-Kapuza, prof. Jerzy Sieńko, prof. Piotr Kaliciński, prof. Małgorzata Sobieszczańska-Małek, prof. Sławomir Nazarewski, prof. Michał Zakliczyński, prof. Dorota Kamińśka, prof. Marek Jemielity, prof. Rafał Krenke, prof. Radosław Owczuk, prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska, prof. Marek Myślak, dr Maciej Urlik, dr Bogumił Wowra, dr Anna Pszenny.

 

Ale nie byłoby Biegu, gdyby nie udział osób, które dzięki przeszczepieniu narządów otrzymały drugie życie. Transplantacja nie tylko ratuje życie osób ze schyłkową niewydolnością narządów, ale także umożliwia im powrót do aktywności sprzed choroby. "Przeszczepki", jak czasem żartobliwie te osoby mówią o sobie, wracają do pracy i nauki, realizują marzenia odłożone ze względu na chorobę, zostają rodzicami. Ludzie, którzy dostali nowe życie, są wdzięczni lekarzom, ale przede wszystkim dawcom oraz ich bliskim, za każdy dzień podarowanego życia. Nie marnują kolejnej szansy.

 

Jesika Klabisz, wtedy studentka zdrowia publicznego na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, zachorowała nagle. To było w 2017 roku. - Nie mogłam złapać tchu, męczyłam się, bardzo kaszlałam — opowiada. Zdiagnozowano u niej zapalenie oskrzeli, potem lekarze zaczęli podejrzewać krztusiec. Dopiero zdjęcie RTG jej klatki piersiowej wykazało, że lewa komora jej serca jest bardzo powiększona. Lekarz skierował ją od razu do szpitala. Tam dowiedziała się, że ma niewydolność serca. Została przetransportowana do Narodowego Instytutu Kardiologii, bo jej stan ciągle się pogarszał i lekarze wyczerpali dostępne metody leczenia. Jedynym ratunkiem okazała się transplantacja. Najpierw jednak lekarze podłączyli ją jednak do LVAD, pompy wspomagającej pracę serca. Bez tego nie doczekałaby do transplantacji. - Nie dożyłabym do rana, czego nie kryli lekarze — wspomina Jessika. Półtora miesiąca od postawienia diagnozy usłyszała informację: "Jest serce, szykuj się".

 

Dorota Przygodzka przeszła udaną transplantację serca w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. – W nocy przed transplantacją umierałam – opowiada. Dorota urodziła się z wadą serca, kardiomiopatią z niescalenia mięśnia lewej komory. Przez lata żyła z kardiowerterem-defibrylatorem, urządzeniem ratującym jej życie podczas pojawiających się groźnych zaburzeń rytmu serca. Z czasem lekarze uznali, że Dorota powinna zostać wpisana na aktywną listę pacjentów oczekujących na przeszczepienie serca. To jest lista, na której są pacjenci mniej pilnie wymagający transplantacji, którzy mogą czekać na zabieg poza szpitalem. Jej stan się pogarszał. - Miałam planową kontrolę w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Lekarze już mnie ze szpitala nie wypuścili – wspomina Dorota. Frakcja wyrzutowa lewej komory jej serca spadła do około 10 proc., podczas gdy za prawidłową wartość uważa się 50-70 proc. Lekarze przenieśli Dorotą na listę pacjentów pilnie oczekujących na transplantację serca. – Wyjdę stąd albo z nowym sercem, albo w worku – napisała wtedy na Instagramie. Serce znalazło się w ostatniej chwili.

 

Narządy od bliskich

 

Tomasz Zieliński w 2000 roku dowiedział się, że ma marskość wątroby spowodowaną wirusem żółtaczki. Transplantacja wątroby była jedynym ratunkiem. Tomasz został umieszczony na aktywnej liście osób oczekujących na przeszczep. W 2011 roku przeszedł transplantację wątroby. Przed zabiegiem jego stan był taki, jakby miał 90 lat, męczył się po kilkunastu krokach, miał wodobrzusze. Po przeszczepieniu po 6 tygodniach wrócił do normalnego życia, jako pierwszy Polak z przeszczepioną wątrobą pokonał nawet maraton.

 

Na Bieg po Nowe Życie zapraszamy zawsze także bohaterów po przeszczepieniu innych narządów — wątroby, nerki, płuc czy trzustki. W przypadku niektórych narządów możliwe są przeszczepienia od żywych dawców. 25-letni Piotr Motyka miał już dwie transplantacje wątroby. Dostał najpierw, jako dziecko, fragment wątroby od swojego taty, a potem, po siedmiu latach, od mamy. Piotrek studiuje, jeździ na nartach, korzysta z życia. Jest pierwszym w Polsce żywionym pozajelitowo pacjentem, który przeszedł taki zabieg.

 

Łukasz Ilski otrzymał nerkę od swojej siostry, Joanny Nierody. – Odziedziczyłem chorobę po moim tacie. Gdy lekarze stwierdzili, że konieczne będzie leczenie nerkozastępcze, moja siostra zaoferowała, że odda mi swoją nerkę. Cztery dni po operacji poziom kreatyniny w moim organizmie spadł do normy — opowiada Łukasz.

 

Źródło: materiały prasowe